poniedziałek, 13 września 2010

Chodźmy do lasu...

Po 18 h pracy w piątek i przepracowanych starannie pozostałych 4 dniach tygodnia, w sobotę poszliśmy na weselicho. Z przykrością stwierdzam, że kiepska ze mnie zawodniczka pod każdym względem...no może oprócz jedzenia torta :)))

Następnego dnia po odespaniu z przyjemnością wybraliśmy się na spacer do lasu spotykając na ścieżce... małych jego mieszkańców i tych większych później jadąc już do domu, bowiem natknęliśmy się na dosrosłego, pięknego łosia, jakiego Biebrzański Park Narodowy Kampinoskiemu mógłby tylko pozazdrościć :)




środa, 1 września 2010

Posłódź mi...

- Posłodzić Ci?
- Nie, dziękuję, nie słodzę...

:) ja wiedziałam, że tak będzie... (i tutaj tupię nóżką) :)
Zrobiłam w końcu cukierniczkę, jak cukier w naszym domu poszedł w odstawkę. Ale będzie dla gości :)

Nasuwa mi się jeszcze pytanie... czy docelowo nie zmienić przeznaczenia...? Może na waciki? Albo jakieś skarby?


PS Czerwona glina z szamotem i raku. Szkliwa do raku: zielone i transparentne.