piątek, 19 grudnia 2014

Kartka na święta.

Jak co roku wysyłam tradycyjną kartkę papierową. Koperta, poczta polska, lizanie znaczków.
Ma to swój klimat i lubię wysyłać i dostawać. Najbardziej z tego wszystkiego chyba lubię mieć satysfakcję i poczucie, że wysyłam coś od siebie dlatego kartki świąteczne staram się robić własnoręcznie. Od kilku lat udawało mi się robić w wersji ceramicznej tzn. z jakimś glinianym akcentem: a to gwiazdka, a to ciastek. Niestety w tym roku się nie postarałam i poczta nie będzie miała co tłuc... Tym razem kartka autorska, ale w wersji bez wyklejanek, gadżetów i innych. Bobo za małe na współpracę (bałam się  zlizywania farby, bo ząbki idą i nie ma jak na smaka sprawdzić co to) i nie chciałam dziecka męczyć, ale mam nadzieję, że w przyszłym roku małe rączki pomogą w robieniu kartki, bo matka ma mnóstwo pomysłów. A tymczasem życzę wszystkiego co najlepsze na te święta i  cały długi czas po nich.





I do wyboru, do koloru ;)




wtorek, 11 listopada 2014

XXVI Bieg Niepodległości. Warszawa, 11. 11. 2014 r.

- "To na ile ten maraton?"
- Tym razem na 10 km. ;)

Pobiegliśmy rodzinnie. Super atmosfera i przyjemny bieg. Będę go bardzo miło wspominać. Cieszę się, że się zdecydowałam, bo przez ostatni czas leczyłam kręgosłup, a od 3 tygodni nie biegałam.
Mój rosnący Szkrab zaczyna chodzić przy meblach i się wspinać po nodze więc przerzucanie 10 kg przez cały dzień dało mi ostatnio w kość ;) No ale na szczęście już wyleczona, pełna energii mogę przerzucać i biegać. No to do następnego! Mam nadzieję, że moje siły i entuzjazm nie osłabną.

Oto koszulki i pamiątkowe medale z Biegu Niepodległości. Stylowo jak zawsze ;)
Damska xl mniejsza niż męska m ;) Następnym razem pożyczam od męża ;)









niedziela, 12 października 2014

Biegnij Warszawo 2014 r - 6. bieg na dychę - 5 października

Kusiła mnie ta dycha, ale dla mnie jeszcze za wcześnie. Po co biec, żeby dobiec, jak zero przyjemności, bo ani to satysfakcja z czasu, bo miałabym beznadziejny, ani z samopoczucia, bo to dla mnie jeszcze za wcześnie na 10 km.
Bieg miał być przez nas zbojkotowany ze względu na zeszłoroczne wydarzenia. Organizator w tym roku może mocniej się postarał o zabezpieczenie medyczne, ale ja tam będę pamiętała, że w 2013, delikatnie mówiąc, się nie popisał... Pakiet: dająca po oczach koszulka, numer i... zero wody czy iztoniku. Hmmm... koszulka fajna, bo firmowa z materiału dri-fit, ale chyba przez to nie starczyło już na nic więcej. Grafika nie powala, a logo głównego sponsora na wszystkich możliwych miejscach - graficznie mogłoby być lepiej, ale rozumiem, że jakiś pan z tegoż banku miał ciśnienie, że ma być "widoczne", "większe" i "więcej"... skąd ja to znam ;)

No, ale koniec marudzenia. Medal jest. Pamiątka jest.
Do zobaczenia za rok.





36. maraton warszawski i bieg na piątkę - czyli rodzinna, biegowa niedziela 28 września 2014

W ubiegłym roku będąc w ciąży kibicowałam mężowi w Jego pierwszym maratonie. W tym roku zdecydował się na kolejną edycję. Dla mnie oczywiście dystans nieosiągalny, ale stwierdziłam, że jeśli jest towarzysząca impreza Bieg na Piątkę, to z przyjemnością się przebiegnę w pierwszym swoim oficjalnym biegu po porodzie.
W biegowej niedzieli, 28 września brał udział mój mąż, ja i tata męża czyli tzw. teść - teraz ładniej i dostojniej brzmi "dziadek". Babcia, wierny kibic, wspierała nas na trasie. Zatem odbyło się rodzinnie.
My z dziadkiem możemy się pochwalić medalem na piątkę, a mężu pamiątkowym maratońskim.
Czasowo jak na mój debiut, to nieźle, ale nie jest to czas sprzed bobo ;)


Córę najwyraźniej ciągnie do maratonu...


Po lewej koszulka i medal maratoński, a po prawej koszulka i medal na piątkę (szkoda, że położyłam rewersem). Damska i męska tylko różniły się fasonem, a kolorystyka była taka sama. Zatem granatowy maratoński tłum, a za nim turkusowa piątka pokonała stuletni most Poniatowskiego - i to by było na tyle ze wspólnej trasy... Później drogi nam się... rozbiegły.




niedziela, 7 września 2014

I Bieg Serca - każde okrążenie ma znaczenie. Targówek 7 września.

Ostatnio mało ceramicznie, ale za to biegowo. Tym razem już nie jako kibicka, ale uczestniczka :) to m.in. dzięki temu, że bieg trwał od 10-16 i w każdej chwili można było do niego dołączyć. Mogliśmy się zmienić z mężem przy bobo. Niech dziadkowie mają weekend :)
W czasie biegu odbyły się też nieoficjalne mistrzostwa Polski na bieg pięciogodzinny... To musi być konkretna liczba kółek. A dlaczego to takie ważne...o tym za chwilkę.

Pierwszy Bieg Serca odbył się dziś - 7 września. Był to bieg charytatywny, który miał miejsce na stadionie na Targówku. Za każde okrążenie (400m) sponsor wpłacał na konto fundacji 5 zł. Fundacja pomaga niepełnosprawnym dzieciom biegaczy. Limit miejsc był 1000 osób. Rano poszłam z córką kibicować mężowi i jakoś tak mnie natchnęło, że sama poszłam po pakiet. Stwierdziłam, że dziś wieczorem i tak bedę biegać, to czemu nie zmienić godziny treningu jak cel szczytny. Jeszcze trafiła się opcja z dołączeniem o dowolnej godzinie do biegu, więc nie było wymówek. Doskonale nas to urządzało. Mogliśmy oboje wziąć udział w tym samym biegu bez angażowania rodziny :) Po obiedzie czyt. obiadku wymiana rodzica przy córze i matka wskoczyla w buty biegowe i na stadion.

Mąż natrzaskał 62 okrążenia a ja 15. Było słonecznie i gorąco. Po pierwszych dwóch kółkach myślałam, że się ugotuję, ale jakoś poszło bo było dużo wody (w końcu Żywiec Zdrój sponsorem). W czarnym stroju pomykałam w pełnym słońcu - nie mam innego koloru...przepraszam barwy (koszulki i spodenek). W swoją białą koszulkę techniczną z Orlenu, z początku ciąży się nie mieszczę ;) jeszcze... ;)

Bardzo dobrze mi się biegło po stadionowej bieżni. Nie spodziewałam się, że poczuję taką różnicę między bieżnią a asfaltem...a może to też nowe buty. Swoje stare Nike wymieniłam na Brooksy Adrenaline. Mam nową motywację do biegania ;)

W chwili publikowania tego posta zebrano ponad 70 tys. zł! Wszyscy razem, czyli około 1000 biegaczy zrobiliśmy 14 400 okrążeń, czyli 5760 km!
Super! To był bardzo fajny bieg. Mam nadzieję, że będą kolejne edycje.

A to pamiątkowy medal i numery startowe.
http://bieg-serca.pl



I Półmaraton Praski w Warszawie

Kolejny bieg jako kibicka. A nawet dwie kibicki, bo byłam z powozem z córą. 31 sierpnia odbył się półmaraton w dzielnicach Praga Południe i Wawer. Szkoda, że nie Pradze Północ skoro na medalu uwieczniono archkatedrę św. Floriana. Trasa prosta jak konstrukcja cepa: wybrzeżem na Wawer i z powrotem. Wielu narzekało na nudę i mimo że nie biegłam, to uważam, że trasa bezadziejnie nudna i wbrew pozorom przez to chyba trudna. Ponoć ów półmaraton z głównym sponsorem BMW wpisał w historię Pragi jako Półmaraton Bardzo Mało Wody....  No i gratulacje dla biegacza za piękny wynik :)



wtorek, 29 lipca 2014

Leche leche na wypasie

Jestem kawoszką. Przyznaję się bez bicia. Dlatego upał nie upał, poranek czy wieczór zawsze jest dobry moment na kawkę. Tym razem wariacja na temat hiszpańskiej leche leche, która w oryginale jest mała mleczną kawką ok 100-150 ml ze słodkim mlekiem skondensowanym na dnie przykryta warstwą kawy i spienionym mlekiem. Leche y leche to mleko i mleko. Będąc w Hiszpanii popijaliśmy nią każdego ranka churrosy, a popołudniami robiliśmy poprawkę bez churrosów.
Nasza domowa wersja na upał to duże latte ze skondensowanym mlekiem na dnie jak w leche leche i gałką lodów. Mniam!


Oryginalna, hiszpańska wersja w moim starym poście z Teneryfy. Zapraszam! 
Jak zrobić warstwową latte, tudzież leche leche domowym sposobem:
Zaparzam kawę w kawiarce typu włoskiego. Podgrzewam mleko 3,2% w metalowym kubku i mocno spieniam (mam ręczny, mały spieniacz z Ikei). Na dno szklanki wlewam skondensowane mleko słodzone - ok. 5-7 mm, wlewam spienione mleko i trochę nakładam piany łyżką i po ściance szklanki wlewam cienkim strumieniem kawę. Powinny zrobić się piękne 4 warstwy, a przy zwykłej latte 3. Czyli: skondensowane mleko (opcjonalnie), gorące mleko, kawa i mleczna piana.

poniedziałek, 28 lipca 2014

XXIV Bieg Powstania Warszawskiego

Gorąco. Jak to w lato. Ale na szczęście Bieg Powstania Warszawskiego odbył się wieczorem o godz. 21. Aby być precyzyjną, to bieg na 5 km startował 20 minut wcześniej przed dychą. Mam wrażenie, że było nieco "chłodniej" niż w ubiegłym roku, o ile w ogóle można mówić o chłodzie. Dodatkowo można było się załapać na 4 kurtyny wodne (w biegu na 10 km) - o wiele bardziej efektywne niż w 2013 r.  - przynajmniej tak twierdzi mój małżonek. No i mam wrażenie, że ludzi dopisało duuużo więcej.
Kibicowałam jak i w roku ubiegłym mężowi i znajomym. Jak popatrzyłam na tą wlokącą się piątkę, kiedy to już mój mąż kończył dychę, to żałowałam, że się nie zapisałam. Dałoby radę...chociaż dopiero próbuje wracać do formy sprzed ciąży.

W tym roku koszulka czarna jak w ubiegłym, tylko z fajniejszą grafiką. Ktoś miał fantazję i nawet ładnie to wyszło. A medal... tradycyjnie "oryginalny" - do kompletu. Z pozostałymi medalami z serii biegów "Zabiegaj o Pamięć" stanowi spójną całość.

Gratuluję biegaczom ukończenia biegu w takim upale z podbiegiem pod Sanguszki (biegacze z dychy nawet dwa razy) i  mam nadzieję do zobaczenia za rok już nie zza barierek ;)

A to animacja wyświetlana na budynku mennicy. 



 Medal.
 Grafika na koszulce.



piątek, 25 lipca 2014

Wyprzedaż garażowa na Pradze

To będzie mój debiut na wyprzedaży garażowej, ale w końcu trzeba wywietrzyć szafki z ceramiką, półki z książkami i dzieciowymi zabawkami. Dlatego już jutro, 26 lipca szykuję się z całym majdanem, bobo, mężem na Wyprzedaż garażową w Cafe Osiem Stóp przy Parku Praskim tuż obok zoo. Może wpadniecie? Od 10-16.


niedziela, 20 lipca 2014

Słoń w kropki

A to kolejne dzieło mojej mamy. Szary słoń w kropki.
W dwóch wersjach uszu i ogonka :) Kolorowe romby i czerwona krateczka.



czwartek, 17 lipca 2014

Kolorowe sowy - przytulanki na pidżamki

Kolorowe sowy powstały na zamówienie dla Alexy. Uszyła je moja mama.
Każda sówka pod skrzydłami ma po małej sówce a z tyłu kieszonkę na pidżamki.
W sumie 6 sów! Do przytulania i do spania. Mam nadzieję, że sprawią wiele radości.




piątek, 11 lipca 2014

Geometryczne broszki ceramiczne

Takie ot, proste kształty i mieszanka szkliw.
Kiedyś pokazywałam broszki z raku, tym razem z tej samej serii biskwitu w normalnym szkliwieniu.






wtorek, 8 lipca 2014

Miseczka raku z kolcami

No dobra...teraz zdradzę Wam mały sekret... Otóż będąc w ciąży, a stan ten jeszcze miał miejsce po raz ostatni w grudniu, napisałam postów aż do maja! :) tak, tak... Publikowały się same wg założonego harmonogramu a młoda matka robiła co należy do młodej matki ;) (no bądźmy uczciwi...nie takiej młodej ale świeżo upieczonej).
Obawiałam się, że pochłonięta słodkimi obowiązkami nie będę miała czasu nic napisać (i było w tym dużo racji), a ulepków robić nowych i tak nie będę miała możliwości. I oto nadszedł czas, kiedy ulepki się skończyły i czas wybrać się do pracowni i napisać trochę postów tu i teraz. Tu i teraz to póki co wspomniane obowiązki przy bobo, bieganie męża, lody itp. a gliny ani widu ani słychu. Do sklepu mam jakieś 300 m więc czas się wybrać i wieczorami coś polepić. Efekty mam nadzieje niebawem :)

A tymczasem wygrzebana jeszcze miseczka z jesiennego raku. Miseczka z jasnej gliny, środek szkliwiony białym do raku, zewnątrz surowe. Podstawa kolczasta. Zostawiam ją sobie na groszki czy orzeszki :)





VIII Bieg Ursynowa 2014

No i kolejny bieg. Bieg Ursynowa to mistrzostwa Polski w biegu ulicznym. Oczywiście biegł mój mężu, ja póki co dopinguje. Ale planuje wrócić do formy i powoli wieczorami zaczynam wychodzić. Zaczynam od zera... Ech. Ale o tym innym razem.




sobota, 7 czerwca 2014

Lody kokosowe. Wersja domowa.

Nabrałam ochoty na domowe lody. Myślę, że metodą prób i błędów dojdę niebawem do perfekcji :)
Tym razem zrobiłam lody kokosowe. Z bazy francuskiej (patrz poprzedni post) dodałam dwie łyżki oleju kokosowego i 100 g wiórek kokosowych. Teraz wiem, że 100 g to za dużo zdecydowanie, ale przecież nie wyrzucę ;) Myślę, że połowa byłaby sensowniejsza, o ile nie jeszcze mniej.





Tu lody podane na ciepłym, grillowanym plastrze ananasa.

 Oto olej kokosowy, ktory dostałam od przyjaciółki z UK. Uwielbiam jego kokosowy smak. 
Zimą dodawałam odrobinę do ciepłego mleka. Super smakuje zupa dyniowa z jego dodatkiem.