sobota, 13 lutego 2010

szczypta Teneryfy


Będąc na Teneryfie, czy innych wyspach archipelagu Kanarów, trzeba spróbować lokalnych specjałów.

Zupełnie inaczej niż w Polsce smakują owoce - są bardziej soczyste i słodkie. W szczególności świeża papaya, gujawa, czy mango i pomarańcze.



Koniecznie trzeba spróbować bananów, a właściwie bananków, których plantacje ciągną się na zboczach Teneryfy. Są one wielkości dłoni. To z nich robiony jest kanaryjski likier bananowy.

Do ryby, czy ziemniaków polecam sosy tzw. mojo, które występują w dwóch podstawowych odmianach: zielony z kolendrą i czerwony z ostrą papryczką. Można je kupić gotowe w słoiczkach lub suszone w pudełku do rozrobienia z oliwą i wodą.

Inną odmianą sosu jest sos robiony z lokalnego sera doprawiany papryką. Ja ser próbowałam w stanie „oryginalnym” – w kawałku. Jest to intensywny w smaku, dojrzewający ser o konsystencji gęstego serka topionego. Przez niektórych domowników reprezentujący tzw. „śmierdziele” :]


Jeśli chodzi o słodkości, to nie miałam okazji spróbować niczego lokalnego – przynajmniej tak mi się wydaje… bo trochę inne wydawały mi się ciasteczka, które były pieczone na Lanzarote, ale nie wiem czy są tutejszym przysmakiem. Są to jasne wypieki z mąki pszennej z cynamonem i esencją waniliową. Słodkie, ale bez czekolady :[

Cieszę się, że miałam okazję pić słynną kawę leche y leche, która jest słodyczą samą w sobie – na dnie zagęszczone, słodzone mleko, warstwa kawy i na wierzchu kolejna warstwa mleka w postaci mlecznej pianki. Ponad miesięczny odwyk kawowy został zniweczony… :]

2 komentarze:

  1. na pierwszym zdjeciu wygladaja te pestki jak jakies robactwo hahaha

    OdpowiedzUsuń
  2. na szczęście to ziarenka :]

    OdpowiedzUsuń