sobota, 30 stycznia 2010

W Lazurowym Królestwie

W Lazurowym Królestwie mieszkają kolorowe ryby. Przemierzają beztrosko ciepłe nurty swojego Królestwa. Jest tu Królowa z Błękitnych Wód Zimnej Północy i król z dalekich Wód Oceanu Indyjskiego. Każdy mieszkaniec ma swoją historię...

Król we własnej osobie. Uchylam skrzelko, uniżam płetewkę.

Oto i Królowa Laguny.

Lagunowy Książę.

Lagunowa Kasiężniczka.

Henio Żeglarz - Lagunowy Podróżnik.

Wielorybek - osobisty doradca Króla.

Joyfish to królewski Błazenek - zawsze rozśmieszy najsmutniejszych w Królestwie.


Pssst. A to Lagunowa Znachorka - jest prawie ślepa, ale słuch ma doskonały.

Yellofish to kurier. Kursuje między Górnym, a Dolnym Królestwem.

Merkdish to handlarka z Lagunowego Bazaru. Gadatliwa, ale sympatyczna. Sprzedaje najlepsze glony w Lagunie, a planktonowe cukierki sprowadza z rodzimych stron samego Króla.

A to tata naszych dwóch małych ochroniarzy rozrabiaków - pan BIG SPOTISH.

Dotish i Psotish to strażnicy Górnego Królestwa - zawsze w bojowych kropkach.


Brownish - strażniczka Dolnego Królestwa. Gdy się chwali jak cudownie gotuje - zawsze się rumieni - na boczkach pojawiają się wtedy miodowe plamki.

rybka ver.2.0



Tak, zgadza się :) ostatnio zarybiło się u mnie w domu. Ze względu na fakt, że ostatnio potłukłam moją broszkę postanowiłam zrobić sobie wersję 2.0. Teraz to ją uwielbiam nosić mimo że sentymentem wciąż darzę tą pierwszą. Jedna i druga jest dla mnie wyjątkowa, bo to fajnie zrobić coś samemu. Dziś w nocy rybka 2.0. wyrusza ze mną w podróż :] Już jutro po południu zobaczy koleżanki z oceanu...

czwartek, 28 stycznia 2010

Stefania na łonie natury...





Tuż po Nowym Roku Stefania powróciła z Nowego Jorku. Ostatnio stwierdziła, że ma dosyć metropolii (ciekawe na jak długo?) i wraca no łono natury. Jedyne co jej zostało z wielkiego miasta to zdjęcia, które mi w końcu ujawniła po małym przypalaniu w piecu i bunt jaki ogłosiła... Oficjalnie mi oznajmiła, że nie jest już jakąś tam mewką, tylko poważną mewą Stefanią i od tej pory się maluje. Ugładziła piórka i na dziób i oczy zarzuciła miedziano-brązowy błysk.

wtorek, 26 stycznia 2010

miseczka w turkusach




Dziś w ferworze szykowania się do pracy niestety potłukłam moją ceramiczną broszkę.
W ten oto sposób zaczął się kolejny sajgoniasty dzień w pracy. Ocieram pot z czoła i marzę o urlopie... a patrząc za okno i czekając na jakimkolwiek przystanku ZTM marzę o ciepłej plaży...

Mam nadzieję, że czas spełnienia moich marzeń już niedaleki. Aby je trochę przybliżyć chociażby kolorem chciałam pokazać mój nowy ulepek jakim jest miseczka w turkusach.
Taki turkus wody właśnie mi się marzy... :]

poniedziałek, 25 stycznia 2010

ruch narodowy!


Ogłaszam pospolite ruszenie! Jeśli ktokolwiek ma ochotę, niech głosuje na polski plakat.
Polka z Poznania - Maria Mileńko jest w ścisłym finale i mam nadzieję, że sięgnie po główną nagrodę w konkursie: "Europe day 2010" poster competition: I ♥ Europe. Głosujcie!

Hiszpanie i Portugalczycy zrobili kampanię narodową, aby głosować - my też się ruszmy! :]

niedziela, 24 stycznia 2010

rybka zwana broszką



Moja nowa broszka. Jedna z wyłowionych rybek przez Irenę i Wiesława.
Obiecuję, że jutro zacznę szkliwić na inne kolory niż niebieski i brąz :] ...chociaż osobiście nie mam nic przeciwko.

Na rybie:
- ledwo widać różne odcienie angoby - warstwa spodnia - głownie niebieskości;
- na warstwie wierzchniej: turkus crackle - to błyszczące niebieskie, antyczny turkus - matowe np. na oku i miedziane. Szkliwa Terracolor - 1020-1080 stopni. Fluidy.
Szkliwa na białej glinie FR. Ciemniejsze tło, zaraz za okiem, spowodowane jest reagowaniem szkliw z gliną, mimo, że bezpośrednio się z nią nie stykają.

Arrivederci Malczewski

Jest weekend, a właśnie w weekend jest czas na to, na co nie ma czasu na co dzień... czyli na lenistwo, odchamianie i dobry obiadek.

W związku z powyższym wybraliśmy się na wystawę malarstwa i grafik pana Malczewskiego. Niedziela jest jedynym dniem, kiedy mogliśmy się w końcu wybrać do muzeum - po pierwsze pracujemy w tych samych godzinach co godziny otwarcia, a poza tym w następny weekend będziemy już daleko stąd :] Wystawa z resztą trwa do 7 lutego, a Malczewski należy do pierwszej piątki moich ulubionych malarzy, więc szkoda by mi było go nie zobaczyć ponownie.

Po repetytorium z malarstwa w Muzeum Narodowym, co odczuł mój stary kręgosłup pojechaliśmy na pizzę. Testowaliśmy nowy lokal.

Szybko okazało się, że takiej drugiej pizzerii w stolicy chyba nie ma i już zawsze będziemy tam jeździć :] Przypomniały mi się pizze w Mediolanie, gdzie obok naszego hotelu była ponoć najlepsza pizzeria w mieście. Na szczęście i w wawie można być powitanym włoskim buon giorno i zjeść pyszną pizzę, a na do widzenia doprawić cudownym tiramisu tudzież profiteroles scuro. Ehhhh :]

Polecam. Bella Napoli pana Enzo Rossi. ul. Kondratowicza 18/402. Wawa.

PS jak pomyślę o jutrzejszym Królestwie posępnego Czerepu, to mnie ogarnia niemoc...

sobota, 23 stycznia 2010

koncercik






Ostatnio mam niedosyt koncertów... Trochę to wynika z niedoczasu w jakim żyję, ale też nic jak dla mnie nie ma. W dniu moich imienin z nową płytą był Paradise Lost, a teraz za drugim dopiero razem udało mi się wbić na HEY. Zespół ten towarzyszy mi od wczesnej podstawówki i z sentymentem wspominam czasy, kiedy to na Mikołajki klasowe było jasne co mi kupić :]

Nowa płyta " Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy! jest bardziej, jakby to nazwać "komercyjna" i myślę, że wpadnie w ucho i tym, którzy Hey kojarzą tylko z Teksańskiego, a z mojego ucha obawiam się, że szybciej "wyleci", bo płyta jak dla mnie trochę za łatwo się osłuchuje.

Fajnie, że trochę inna, nie mówię wcale, że zła, ale moje obawy są jak wyżej. Teksty piękne i jak zawsze dla tych, którzy potrafią zrozumieć Nosowską.

Na pewno pisząc o nowej płycie nie mogłabym pominąć samej okładki - jest zrobiona z pomysłem. Nie jest to kolejny plastik na półce z papierową wkładką ze zdjęciem artysty. Na pierwszej okładce są wysztancowane (czyt. wycięte) pierwsze litery z tytułu płyty, czyli M, U, R, P napisane alfabetem Morse'a.

Całość jest o tyle ciekawa, że przez otwory widać kolorowe karteczki z tekstami piosenek - w ten sposób samemu można dobrać sobie kolor "literek". Po prostu fajne. Biała okładka z folią matową lakierowana jest wybiórczo w deseń napisów z zespołem i nazwą płyty - dla spostrzegawczych... :]

Kto nie słuchał, niech posłucha. Polecam.

czwartek, 21 stycznia 2010

żaba z liliowego ogrodu




Żaba wypalona na tzw. biskwit - surowa ceramika jeszcze nie szkliwiona.

Nie każda żaba żyje w stawie. Ja znam jedną, która uwielbia liliowe ogrody. Dlaczego? Ponoć te kwiaty mają moc gorącego lata - pachną nawet zimą tak, jakby był duszny i słodki czerwcowy wieczór...

PS nowy mój ulepek - szkliwiony groszkową zielenią. Wypał na temp. jak zawsze ok. 1020 stopni. Niestety w dolnej części przy odciskanej koronce dostało się trochę bąbelków powietrza przez to, że szkliwo było natryskiwanie - za bardzo chciałam, żeby wyszło równo...

wtorek, 19 stycznia 2010

ekspresowe kokosanki




Dziś powrót do kulinariów.
Blender w naprawie, ale nie samymi miksturami człowiek żyje.

Ogólnie, to nie ma się czym chwalić, bo po pierwsze:
- goście na progu, ja po pracy a tu nic za bardzo na ząb... po drugie: taka ze mnie kucharka, że nie ma piekarnika, a chcę robić babeczki, a po trzecie: połowa, w zasadzie trzy czwarte była gotowa... bowiem spody pod babeczki można kupić i takie właśnie miałam, a krem szybko zmontowałam z mleka, mleka kokosowego w proszku i kremu do karpatki w... (tu się wstydzę) ... też w proszku. Ubiłam, nałożyłam, ozdobiłam i gotowe... Wyszło dobre... ponoć :] Podano na mojej paterze w butelkowej zieleni... tu się puszę i obrastam w piórka :]

poniedziałek, 18 stycznia 2010

Egzotyczne ryby od Ireny i Wiesława. cz. 2






Wiesław Pygoscelis - pseudonim WIESŁAW oraz Irena Pygoscelis - pseudonim IRENA to dwa moje dziobaski. Można było poznać w ich pierwszej przygodzie pt. "Wiesław i Irena polują na ryby! cz. 1".
Wrócili właśnie z romantycznej podróży, z której przywieźli mi trochę egzotycznych rybek. Wiadomo, tym, których lubimy chcemy dać, to czego sami pragniemy...., a że Irena i Wiesław rybką nie wzgardzą, to mnie się dostało.
Wzruszona do łez oglądałam fotki z ich romantycznego wypadu. Wiadomo Wiesław - rasowy amant, chciał pokazać swojej piękności w żakardowej sukience to cudowne gorące igloo, którego rzeczywiście jest właścicielem. Wiesław! zwracam honor, bo nie wierzyłam....
Cześć, i dzięki za ryby!

----------
przyp. red.: Ryby pochodzą z poprzedniego połowu Wiesława i Ireny. Tym razem wypieczone i poszkliwione. Główne szkliwa to: transparentne turkusowe crackle, antyczny turkus, miedziane, kosmos mittelblau, trochę kolorowych angob.
Temp. 1020-1080 stopni.

niedziela, 17 stycznia 2010

makowa miska



Makowa miska jest totalną starocią ceramiczną. Powstała w początkach moich przygód z gliną, ale dopiero po jakimś czasie zakwitły w niej maki.




Zrobiona z wałeczków formowanych w ślimaki. W zagłębienia wtarłam ciemniejsze szkliwo. Całość pokryta transparentnym crackle (1020-1080 stopni), a wnętrze to makowy decoupage... Decoupage to za dużo powiedziane, bo to moja pierwsza z dwóch wykonanych tą metodą prac - jakoś mnie nie wciągnęło, ale podziwiam cuda robione przez innych.

sobota, 16 stycznia 2010

kranik na starej pradze



Po swojej dzielnicy często chodzę z aparatem - bo warto. Mimo, że byłam w wielu miejscach i zajrzałam niemalże w każdą bramę, to zawsze zdarzy mi się trafić na coś "nowego". Na pewnym letnim spacerze trafiłam na żeliwny kranik. Wspólne ujęcie wody dla mieszkańców kamienicy, które teraz odeszło w niepamięć, a urzekło mnie swoim urokiem.

praski kawałek gliny

Będzie trochę ceramicznie i prasko... Bo po pierwsze: jakby nie było cegła to uformowana i wypalona glina, a po drugie liczne budynki z czerwonej cegły można zastać właśnie na Pradze. To tutaj można spotkać cegłę najwyższej w tamtych czasach* jakości sygnowaną nazwą cegielni "Kawęczyn" - Zakłady Cegielniane "Kazimierz Granzow".



* W 1883 miało miejsce kilka katastrof budowlanych. Zawaliły się wznoszone budynki przy ulicy Wspólnej i Niecałej. Badania przeprowadzone pod patronatem "Przeglądu Technicznego" wykazały, że cegły z budowy przy ulicy Wspólnej kruszyły się pod naciskiem 15 kG/cm2 . Postanowiono powołać komisję rzeczoznawców, która oceniłaby jakość produkowanych cegieł.

Ponieważ producenci materiałów budowlanych w świetle ówczesnych przepisów nie byli zobowiązani do przeprowadzania badań jakościowych, postanowiono zorganizować dobrowolny test. Zaproszono producentów z czterdziestu cegielni okręgu warszawskiego. Do konkursu zgłosiły się 22 firmy. Badaniom poddano cegły pełne, wyrabiane ręcznie i maszynowo.

W obu kategoriach zwyciężyła Cegielnia "Kawęczyn" należąca do Kazimierza Granzowa (wytrzymałość cegieł 194,3 i 267,4 kG/cm2).

wtorek, 12 stycznia 2010

lampa w zieleni oceanu





To moja pierwsza ceramiczna lampa. Zrobiłam ją jakiś czas temu dla Mamy z okazji Jej święta. Podstawa szkliwiona zielenią oceanu (1020-1080 stopni), a w zagęłębienia wtarta farba akrylowa brudne złoto. Abażur rzecz jasna kupiony gotowy :]

Jeszcze mam w głowie kilka lamp, ale obwaiam się, że nie będę w stanie przełożyć tego na glinę... ale spróbuję :]