niedziela, 24 marca 2013

8. Półmaraton Warszawski

Ja nie tym razem (mam nadzieję, że kiedyś będę miała okazję), ale mężu pobiegł.
Pogoda bez rewelacji, bo wiatr i mróz. Liczę, że 20 i 21 kwietnia będzie już ładnie, bo za miesiąc biegniemy razem :)


czwartek, 21 marca 2013

Same pyszności!

Miałam smaka na kolejny talerz "MNIAM". Już oblizuję się na myśl o pysznościach, które będą na nim lądowały... MNIAM!



Dziś poszkliwiony na turkus poleciał do pieca...

pokicały, gdzie cieplej...

Wielkanoc za pasem, a zające białe. Wskoczyły w nowe, pożyczone od Alexy szkliwo i pokicały prosto do pieca. Kolor zdradzę niebawem ;)


zabawy ze szkłem

Ciekawa jestem jak wyjdzie... jak w przypadku każdej rzeczy, która idzie do pieca, ale teraz w szczególności, bo trochę zaszalałam. Miseczka z czerwono-fioletowymi kawałkami i paterka z zielenią, żółcią i czerwienią.
 






niedziela, 17 marca 2013

zielone jabłka na słodko

Już wypieczone. Czekają na sypką zawartość, aby móc częstować słodzących.









sobota, 16 marca 2013

a było tak pięknie...

Początek zeszłego tygodnia rozpoczął się obiecująco ciepło, więc wyciągnęłam w końcu rower, który był w grudniu i styczniu, ze względu na aurę mało co eksploatowany. Niestety piątek przywiał to, co mamy do teraz i wiem już dlaczego od tygodnia boli mnie gardło....
Oby do wiosny!


Tak zastałam swój pojazd (samotny i zamarnięty) po wyjściu z pracy. Nie poddając się popedałowałam do domu.

Śnieg, czy deszcz obsypał mnie nie raz w drodze z/do pracy, ale nie wiedziałam, że aż tak wieje...


 Na moście myślałam, że odfrunę lub wrócę niczym bałwan... o ile wrócę. Nie pamiętam kiedy mi tak skostniały ręce...



Prawie bałwan. Trochę się otrzepałam, że zostało tylko na szaliku, ale chyba poczekam na lepszą pogodę. Ciekawa jestem jak będzie za tydzień, w Niedzielę Palmową, bo jest Półmaraton Warszawski... i  zamierzam się wybrać kibicować gorąco mężowi.


czwartek, 14 marca 2013

miska z falbanami

Falbany ponoć modne, zatem nie pozostawiając w tyle za trendami zrobiłam miskę, która jeszcze faluje jak brzeg morza... zielonego ;)





wtorek, 12 marca 2013

zielono mi!

Póki co zielono mi tylko jeśli chodzi o szkliwo. Ostatnio je polubiłam, bo całkiem dobrze sprawdza się przy odciskanych wzorach. Tym razem w wersji zielona micha w kwiatach. Jest spora - taka na mniejsze owoce, orzechy.



niedziela, 10 marca 2013

czekoladowe mniam!

Nie wiem, czy pamiętacie talerz "MIAM", ale idealnie pasuje do czekoladowych babeczek mojego wyrobu. Chyba nigdy nie podawałam przepisu, a to z niego wyewoluowały wszystkie pozostałe muffinkowe przepisy. Postanowiłam się nim podzielić, bo o dziwo najpopularniejszym postem na moim raczej ceramicznym blogu są "babeczki kokosowe z białą czekoladą".
Zatem prezentuję oryginał: babeczki czekoladowe z mleczną czekoladą.




PRZEPIS na 12 szt. muffinek czekoladowych z mleczną czekoladą.

S K Ł A D N I K I   S Y P K I E:
- 1 i 3/4 szklanki mąki
- 3/4 szklanki cukru, jak ktoś nie lubi zbyt słodkich rzeczy to może być pół szklanki
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- 0,5 łyżeczki sody oczyszczonej
- 2 łyżki gorzkiego kakao
- 2 tabliczki mlecznej czekolady posiekanej w kosteczki (przy tym najwięcej się schodzi czasu) - odejmujemy 2-3 łyżki do posypania muffinków po wierzchu - przed wstawieniem do piekarnika.

S K Ł A D N I K I   P Ł Y N N E:
- 1 szklanka mleka
- 1/3 szklanki oleju roślinnego np. najzwyklejszy rzepakowy, czy słonecznikowy
- 1 jajko

Mieszamy składniki sypkie w jednej misce, mieszamy płynne w drugiej. Wlewamy płynne do sypkich i łączymy parę razy mieszając widelcem, czy łyżką jak kto woli. Do mieszania nie używam miksera, bo nie ma takiej potrzeby - składników nie trzeba ubijać, wystarczy krótko zamieszać, aby się połączyły i weszły w nie bąble powietrza.
(Przy ubijaniu mikserem bąbelki są malutkie, a muffinki po upieczeniu nie są puszyste i wilgotne, tylko suche i twardawe).

Do foremek wyłożonymi papilotkami nakładam 2-3 łyżki ciasta, co przekłada się na pół do trzech czwartych wysokości papilotki. Posypuje paroma kawałeczkami czekolady, której 2 łyżki odłożyłam od 2 posiekanych tabliczek. Wstawiam foremki na 20' do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni Celsjusza....i gotowe.  Mamy 12 pysznych muffinek :]
Prawda, że proste?

sobota, 2 marca 2013

Caleta de Famara


Raj dla miłośników kite'a i surferów oraz... spacerowiczów lubiących spokój. Szeroka plaża piaszczysto kamienista, wiatr. Mało kto z turystów dociera w to miejsce, bo jest to nie wyrażając się ... wiocha. Nic tam nie ma oprócz 2 sklepów, kawiarni, może kilku, szkółek surferskich i 2 restauracji serwujących przepyszne świeżo grillowane ryby (np. El Sol) i oczywiście pięknej, najdłuższej na wyspie Lanzarote plaży.

Spokojna, zasypana troszkę piaskiem - cudowna.


Osłona przed wiatrem - idealne miejsce, aby zażyć trochę kąpieli słonecznej bez rześkiej bryzy znad oceanu.
Czy na spacer nie cudownie? Z jednej strony miasteczko, a z drugiej klify. Tu widok na wioskę Caleta de Famara - w oooooddali.

piątek, 1 marca 2013

Lanz

Jedni na nartach, a inni niedogrzani - ja z tych drugich, zatem ferie na Lanzarote. Udało się wyrwać od pracodawcy trochę wolnego. Zatem jak zwykle... można powiedzieć obijanie, ale nie do końca. Za bardzo wiało na rower, więc nie pojeździliśmy jak to mamy w zwyczaju, ale buty do biegania zabrane (jak pierwszoligowe lemingi), zatem codziennie robiliśmy przebieżki. Mnie osobiście wykańczały liczne pagórki, ale krajobrazy i pogoda jednak wynagrodziły wszystkie inne niedogodności terenu ;)
Po powrocie i wejściu z powrotem na bieżnię okazało się, że było warto biegać po tych pagórkach, bo od razu lepiej mi szło. Nie biegać na bieżni tylko między palmami to jednak różnica.
Zatem bieganie, Stratus* i plaża :) Żyć - nie umierać, a przynajmniej jeśli już to tam (spędzając tam emeryturę).

* jedyne chyba wino, które jestem w stanie pić. uwielbiam je... tak jak nie przepadam za winem.



 Ulubiona plaża w Caleta de Famara - Lanzarote.

No i Montanas del Fuego - Góry Ognia w Parku Narodowym Timanfaya - Lanzarote rzecz jasna.