poniedziałek, 30 września 2013

I po maratonie...

Było trochę obaw co to będzie, jak to będzie, a tu było minęło i kolejny pamiątkowy medal w domowej mini kolekcji jest. Pomimo konkurencji u zachodnich naszych sąsiadów (maraton w Berlinie) frekwencja była rekordowa. W niedzielę odbył się, ku uciesze kierowców, 35. Maraton Warszawski. Trochę chłodno, ale atmosfera gorąca. Jest co wspominać.
Duma żonę maratończyka rozpiera. Mój "maraton" w grudniu.


Ładnie zaprojektowane koszulki techniczne i medale. 
(Studio Rygalik) 

Dla niezorientowanych na czarnej koszulce widnieją białe cyfry, ósemki, niczym w nieustawionym na właściwą godzinę Kasiaku (kanciaste 8:88:88 zegarka elektronicznego). Po ukończeniu biegu i informacji o swoim oficjalnym czasie netto można przy użyciu czarnego markera zamalować słupki cyferek wpisując swój rezultat. Mężu powinien wpisać sobie 4:15:14.
Taka to pamiątka. Aż miło przywdziać. 

piątek, 20 września 2013

Miseczka dla kota, a właściwie dwóch :)

Ryszard i Janusz to dwa wyjątkowe kociaki wyjątkowych właścicieli. Specjalnie dla nich powstała miseczka na wodę, czy jedzonko. Ale jedna dla dwóch? Z pewnością się dogadają, bo się bardzo kochają ( dowód na końcu ).

Mam nadzieję, że znajdzie miejsce w kocim domu...
Może przy łóżeczku?

 Albo przy kapciach?

 W skarpetkach? (tu najbardziej wiarygodne kolory)
W kuchennym zaciszu...?
Pod okiem Pani...?
Na swoim miejscu.

I bohaterowie:

poniedziałek, 16 września 2013

To Lubię!

Lubię chodzić do kawiarni. W Wawie mam kilka swoich ulubionych, do których lubię wracać. Postanowiłam o takich miejscach napisać. Lubię te małe i klimatyczne, ale te większe bardziej nowoczesne powiedzmy, które powstały ostatnio, ale daleko im od sieciówek. Jeśli pojawi się do tego dobre ciacho (najlepiej tort bezowy lub brownie - a co? Nie będziemy sie rozdrabniać) to już super opcja.

Jednym z takich ulubionych miejsc jest kawiarenka To Lubię przy ul. Freta, między Starym, a Nowym miastem. Trafiłam tam lata temu, gdy poszukiwalam miejsca kawowego, w którym nie można palić tylko rozkoszować się zapachem parzonej kawy. To Lubię było nielicznym wtedy takim miejscem. Teraz obowiązuje zakaz palenia, na szczęście nie kawy.

W To Lubię parzyli i chyba parzą do tej pory Illy. Dla mnie troszkę kwaśna, ale z mlekiem idealna. Do kawki polecam bezę z bitą śmietaną i owocami, ciastka owsiane, sernik z porzeczką, czy brownie.  W niedziele jest tort bezowy, ale niestety nie z kremem odpowiednim do tego tortu tylko z bitą śmietaną. Oprócz tego można zjeść ciepłe bułeczki z różnymi pastami (jajeczna, twarożkowa, z szynką) o każdej porze dnia i inne wytrawne rzeczy. Tradycyjnie do picia jeszcze szejki, czekolady i herbaty oraz miody i grzańce. Polecam kufel herbaty z imbirem i cytrusami w wersji zimowej i letniej z lodem.
Miejsce jest niewielkie (w bocznej wieży Kościoła Dominikanów). Na dole 3 stoliki plus miejscówka w oknie i na górze chyba 4 z kącikiem dla najmłodszych. Bielone ściany, ciemne drewno jak w zakonnym refektarzu, ale ciepła dodaje przemiła obsługa, słoje z ciastkami i wiklinowe kosze z kwiatami na zewnatrz. Na wynos można zakupić domowe konfitury, miody pitne dominikańskie, ciastka owsiane i magazyn "W drodze" ;)

Polecam!  I do zobaczenia!


środa, 11 września 2013

Mydelniczka zielona muszelka

I oto nowa ceramiczna mydelniczka. Muszelkowy wdzięczny kształt i kolor mało popularny w łazience :) tak mi się wydaje... ?





poniedziałek, 9 września 2013

Co w piecu piszczy...

A dokładnie co się w nim niebawem wypiecze? Miseczka koci prezent, mydelniczki rybki, mydelniczka muszelka i jeszcze z koronką. Szczegóły niebawem :)


A Kociaki Andrzeja patrzą z półki...


środa, 4 września 2013

Klimatyczny lampion

Zamarzyła mi się lampka, która rzucałaby klimatyczne światło, a najlepiej wzór. Od razu przyszły mi do głowy lampiony, które widziałam w Maroku. Problem w tym, że tamte były metalowe, zatem wzór mógł być bardziej ażurowy. To może Portugalia i coś w stylu tamtejszych ceramicznych cudów? Hm. Godząc swoje ograniczenia materiałowe i zręcznościowe zaczęłam tworzyć swój prototyp. Dużo inspiracji, naprawdę pięknych prac znalazłam w sieci. Można popaść w kompleksy - najbardziej spodobały mi się ażurowe lampiony z porcelany. Cudne! Zobaczcie sami poniżej.
A oto mój lampion już schnie...


Lampion z pleckami, jak kinkiet do powieszenia na ścianie. No, ciekawa jestem jak wyjdzie....?


I inspiracje:




niedziela, 1 września 2013

Coś nie wyszło, czyli pasiasty multikolor - postludium.

Interludium talerza, o którym pisałam w połowie lipca odbyło się tradycyjnie w piecu. Z widokiem postludium już gorzej, bo wychodzi na to, że nie zawsze można mieć co się chce, a dokładnie co się założylo. Tak się obawiałam, że ilość kolorowych pasków jest trochę ryzykowna, bo czasem szkliwa się nie lubią. Nie wiem na co liczyłam tym razem, ale to była  chyba jakaś fantazja ;) Talerz niestety się nie udał. Nie wyszedł tak jak chciałam, chociaż na zbliżeniach szkliwa wyglądają ciekawie. Niestety tylko na zbliżeniach...




A to, dla przypomnienia, po szkliwieniu,  przed wypałem.