Tuż po Nowym Roku
Stefania powróciła z Nowego Jorku. Ostatnio stwierdziła, że ma dosyć metropolii (ciekawe na jak długo?) i wraca no łono natury. Jedyne co jej zostało z wielkiego miasta to zdjęcia, które mi w końcu ujawniła po małym przypalaniu w piecu i bunt jaki ogłosiła... Oficjalnie mi oznajmiła, że nie jest już jakąś tam mewką, tylko poważną mewą Stefanią i od tej pory się maluje. Ugładziła piórka i na dziób i oczy zarzuciła miedziano-brązowy błysk.
Bu, nie widzę zdjęć, a ciekawam co znowu wykombinowałaś ;o)
OdpowiedzUsuńwitamy przeurocza stefanie
OdpowiedzUsuńnadal twierdzę, że Stefania ukrywa tatuaż ... o ho ho !
OdpowiedzUsuń