Teneryfa to zaraz po Gran Canarii najsłynniejsza wyspa archipelagu Kanarów. Ze względu na „łatkę” wyspy plażowiczów i imprezowiczów, moje nastawienie nie było zbyt entuzjastyczne. Wyspa jest piękna, ale w porównaniu z Lanzarote strasznie zatłoczona (owszem jest koniec karnawału, ale nie i tak większość turystów to emerytowani Niemcy :p).
Na Teneryfie jest bardzo dobra komunikacja autobusowa, dlatego też wystarczą 3-4 dni, aby zobaczyć jej największe atrakcje. Później polecam zaszyć się w jakimś mniej popularnym miejscu lub uciec na pobliską Gomerę.
Miejsca, które polecam na Teneryfie, to oczywiście górujący na wyspą Pico de Teide – 3718 m n.p.m. – najwyższy szczyt Hiszpanii. Na teren Parku Narodowego dojeżdżają autobusy, a pod szczyt można wjechać kolejką gondolową (Teleferico). Wjeżdża ona na wysokość 3555 m, co dla ludzkiego organizmu jest wyraźnie odczuwalne.
Wyspę pod względem pogodowym i komunikacyjnym można podzielić na północną i południową. Będąc na północy warto zajrzeć do miasteczek La Orotava i La Laguna będących kwintesencją kanaryjskiego stylu. Mając więcej czasu można odwiedzić mało porywającą, ale bądź co bądź stolicę wyspy Santa Cruz oraz położone na przeciwnym brzegu Puerto de la Cruz. Miejscowości są zatłoczone, ale mają swój urok.
Icod de los Vinos i Drago Millenario.
Jadąc na południe warto zatrzymać się w Icod de los Vinos, gdzie stoi ponoć 800 – letnie drzewo – Drago Millenario. W drodze na południe mija się liczne gaje bananowe, a trasa wije się serpentynami pod górę roztaczając coraz piękniejsze widoki docierając do masywu Teno. Masyw ten kończy się najwyższymi klifami w Europie – Los Gigantes – ok. 600 m.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz