czwartek, 11 lutego 2010

z Lanzarote na Teneryfę...

Widok z samolotu i z okna hotelu - szczyt góruje nad wyspą.
Najwyższa góra nie tylko Wysp Kanaryjskich, ale i całej Hiszpanii – Pico de Teide -3718 m n.p.m.


Po wizycie na Lanzarote, czas na Teneryfę. Bardzo wiele, chyba zbyt wiele, oczekiwałam od tego miejsca i niestety się zawiodłam. Oczywiście nie znaczy to, że nie warto tu przyjechać, bo mimo wszystko warto, ale na pewno nie na tydzień. Myślę, że 3-4 dni byłby wystarczające. Jest luty, a tłumy turystów i nastawienie na masowość dobija. Po 3 dniach spędzonych w Puerto de la Cruz i zwiedzeniu urokliwej północy uciekliśmy do mniej obleganego południa i schowaliśmy się w cieniu Los Gigantos.


Z Teneryfy mamy lot do Polski, więc po objechaniu najładniejszych i najważniejszych punktów na Teneryfie – czas na wylegiwanie się.


3 komentarze:

  1. Oczywiscie pozdrawiam cieplo z Teneryfy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. juhu! Jakie widoki ! Zapowiada się przesmacznie !

    OdpowiedzUsuń
  3. ja właśnie wróciłam z Lanzarote i przeciwnie zakochałam się w tym miejscu może to dlatego że tłumów nie było nigdzie :)

    OdpowiedzUsuń