poniedziałek, 8 lutego 2010

Jardin de Cactus - Lanzarote







Euphorbia Ingens – Mozambik, Zimbabwe, Południowa Afryka (te wysokie jak drzewa)




Fioletowa Opuntia Macrocentra – Meksyk, Kalifornia

Trony teściowej - Echinocactus Grusonil – Meksyk.

Euphorbia Trigona – Boliwia


Euphorbia Baioensis – Kenia








Zastanawiam się jakby wyglądała Lanzarote bez Cesara Manrique… (?) Malarz, urodzony z resztą na tej wyspie, doskonale wykorzystał piękno natury aranżując na wyspie kilka atrakcji , które warto odwiedzić. Manrique chciał zachować tożsamość wyspy i nie dopuścić do jej zniszczenia przez masową turystykę. To on był przeciwnikiem budowania wysokich hoteli i stawiania kolorowych billboardów – jego pomysły spodobały się władzom i mieszkańcom - w ten sposób na Lanzarote można oglądać niewielkie miejscowości z białymi domkami wciśniętymi między jęzory lawy, surrealistyczne rzeźby jego autorstwa napędzane wiatrem, stojące często na rondach. To on zaprojektował liczne atrakcje wykorzystując to, co stworzyła natura.

W Parku Narodowym Timanfaya zaprojektował restaurację El Diablo, w której gotuje się na cieple pochodzącym z wnętrza ziemi oraz symbol restauracji jakim jest diabeł Timanfaya, który stał się symbolem nie tylko restauracji, ale i parku oraz całej wyspy. Manrique na tej niewielkiej wyspie zaprojektował także ogród pełen kaktusów, z powulkanicznych grot zrobił halę koncertową, basen, iluminowany tunel i restaurację . Większość atrakcji, które są na wyspie stworzyła natura, a on postawił tą „kropkę nad „i””.


Dziś przedstawiam ogród kaktusowy autorstwa Cesara Manrique, gdzie rośnie 10 tysięcy kaktusów, a wśród nich 1,5 tysiąca różnych gatunków. Rosną tutaj kaktusy chyba z całego świata...Peru, Kenia, Boliwia, Madagaskar i … Polska :] Te ostatnie tylko spotykane w doniczkach. Tutaj muszę się pochwalić, że moja mama ma Palmę Madagaskaru (Pachypodium Lamerei) takiej wielkości, że Jardin De Cactus na Lanzarote powinien się schować ze swoim okazem :] Najbardziej charakterystyczne dla wyspy Lanzarote i ogrodów są najeżone kolcami pufy zwane jako trono de la suegra, czyli trony teściowej. Jakoś woleliśmy mimo wszystko usiąść w kawiarni :]

Gdybyśmy tego dnia nie zasierocili, to złapalibyśmy autobus do miejsca, gdzie wybraliśmy się dnia następnego. Niestety jedyny autobus, który nam uciekł pozbawił nad wizyty w Jameos del Aqua. Za to poszliśmy pieszo do miejscowości, gdzie hoduje się na potęgę Opuncję Figową – właściwie pożytek jest ze mszyc na niej żyjących – Dactylopius coccus - to z nich produkuje się naturalny barwnik – karminę, który dawniej przynosił wyspiarzom duże zyski.


Barwnik znany jako E-120 używany jest do produkcji m.in. szminek. Teraz w czasach, gdy powraca się do naturalnych wyrobów mała Guatiza obrasta w Opuncję - my czekamy na jedyny powrotny autobus popadając w nostalgiczne dumanie o czerwonym barwniku…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz