Teraz pogoda to nadrabia. No, ale wracając do ubiegłego roku, wspomniany deszcz zlał mnie 30 marca, 1 kwietnia zaskoczył grad, a dzień później w swojej notatce mam śnieg - czyli jednym słowem - norma....kwiecień plecień. Tak czy inaczej zostaje dalej praca, jak rok temu, pracownia i tworzenie nowych ulepków, jak rok temu, rower stacjonarny i bieżnia - absolutnie nie jak rok temu.
Byle do wiosny! I ... wszystkim życzę jak najkrótszego wyczekiwania!
Rok temu... 30 marca 2012
I dwa lata temu, czyli początek kwietnia 2011.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz