Moje dziecko jeszcze za małe na taką opowieść ale rankiem bystre oczka od razu wypatrzyły myszy zostawione na stoliku po nocnym rysowaniu mamy. Nawet od razu córa poznała i wolała PI!PI! Mama nieomal pękła z dumy ;)
Pastele oczywiście też zostały zauważone, no ale matka szybsza i ocaliła przed wyciumkaniem i pokruszeniem. Na edukację plastyczną przeznaczyłyśmy inne kredeczki ;)
Bardzo mnie ucieszyło, że córeczka poznaje mysz, bo w końcu to dla Niej :) Korzystając z ostatnich chwil zanim wrócę do pracy, postanowiłam zilustrować bajeczkę, którą napisała moja Mama.
Główna bohaterka, to jak można się domyślać, właśnie mysz. Mała, szara myszka i jej przyjaciele.
Mam nadzieję, że za jakiś czas pochwałę się całością :)
Ps to już druga książeczka, która powstaje dla mojej córki. A co?! Szewc bez butów ma chodzic? Co to, to nie! Pierwsza, którą się jeszcze nie miałam okazji pochwalić była dla starszych niemowlaczków i chyba czas żebym przedstawiła ją na blogu.
ale piekne myszki! zdolniacha :)
OdpowiedzUsuńsuper! bardzo mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńsliczne :))))
OdpowiedzUsuńO ja cię! Fantastyczne! Nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła obejrzeć Twoje książeczki. Najlepiej prosto z drukarni. ;o)
OdpowiedzUsuń