niedziela, 11 grudnia 2011

zaległości i zbliżający się koniec...

Zaległości co niemiara, więc chyba nawet nie ma sensu ich rozgrzebywać i nadrabiać. Przez pracę i brak czasu, lub odwrotnie...  z resztą, to rzeczy bardzo powiązane, jakoś tak wyszło.
A myślałam o drugim blogu rowerowym... chyba śnię... nierealne w takim układzie.


Cóż czas leci, a koniec roku się zbliża. A jak koniec roku i zima, to i koniec sezonu rowerowego... niestety. Już na moim "liczniku" widać po statystykach, że ostatnio więcej pada i coraz zimniej... chociaż to i tak mi nie straszne.
Ale i tak cieszę się z takiego grudnia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz