niedziela, 11 listopada 2012

Mój Bieg Niepodległości

Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Miałam zamiar dziś pobiec, więc pobiegłam.
Nie był to oficjalny bieg Niepodległości ulicami Warszawy, ponieważ gdy chciałam się zarejestrować na początku listopada, rejestracja już była zmknięta z braku miejsc. Znalazło się już 8500 chętnych!

Z drugiej strony pomyślałam sobie, czy tak naprawdę dam radę biec w tłumie. Trochę też, póki co, wolę biegać sama, swoim niezbyt super tempem i swoimi ścieżkami. Może jeszcze będzie okazja na jakiś oficjalny bieg.

Ja postanowiłam zatem wykorzystać pobliską ścieżkę dla biegaczy i zrobić nie jak w oficjalnym biegu niepodległości 10 km, tylko symboliczne 11,11 km.






4 komentarze:

  1. HA! LUBIĘ TO! ;))
    To był bardzo fajny pomysł. Zaskakujesz mnie kreatywnością. Może w przyszłym roku zrobimy sobie razem Bieg Niepodległości? Ja nie lubię tłumów, nie znoszę wręcz, chociaż kiedyś...kieeedyś chciałabym przebiec maraton. No dooobra. Półmaraton :D

    Matylda

    OdpowiedzUsuń
  2. Łał! Gratuluję, podziwiam i...
    ...postoję z boku ;o)
    Mogę dopingować, podawać napoje. Pewnie bym umarła w połowie, albo w 1/3 ;o)

    OdpowiedzUsuń
  3. e tam. dałabyś radę, tylko trzeba trochę się przygotować. ja zaczęłam trenować do dyszki i w lipcu. może się skusisz? :)

    OdpowiedzUsuń