niedziela, 18 kwietnia 2010

co piszczy w puszczy...


...czyli niedzielna przejażdzka do Kampinosu.

Różowa Strzała zbytnio nie poszaleje po piaszczystych ścieżkach, ale jakoś dała radę... troszkę chyba ucierpiała i skrzypi do tej pory, już się bałam, że nie dotrę do domu.
Miło tak sobie było pojechać na wycieczkę, nie tylko praca-dom-praca...

Cisza... spokój... ciepełko...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz