Wygląda na to, że sezon rowerowy powoli się kończy. Plany z jazdy rowerem do pracy spełzły na niczym, bo od rana warszawska Praga skąpana w deszczu. Chyba nie tylko Praga. Czas doładować kartę miejską i przesiąść się do tramwaju. Po przeprowadzce nie mam nic bezpośredniego do pracy, a remontowana trasa W-Z doprowadza mnie do szewskiej pasji. Niestety, jakby nie było, najszybciej do pracy mam na dwóch kółkach. A najważniejsze, że nie dopada mnie wtedy choroba lokomocyjna. No cóż, ale te czasy powoli się kończą. Kończy się sezon rowerowy, czas zacząć ceramiczny.
Od września w pracowni, do której chodzę na lepienie odpalają piece. Na blogu będzie chyba więcej ulepków niż smoothiesów, a przynajmniej się pojawią. A poniżej wspomnienie lata.Tuż przed przerwą wakacyjną udało mi się jeszcze wrzucić do pieca parę kwiatków. Oto dwa z nich. Z jednego powstała broszka. Reszta sprezentowana.
Dla ciekawych metody: ręczne lepienie z czarnej gliny bez szamotu. I wypał ok. 800 stopni, szkliwienie, II wypał ok. 1080 stopni - zółty efekt i marsowa czerwień, która baaardzo płynie, ale można mieszając z np. żółtym uzyskać ciekawe efekty.
Kończę, czas zbierać się do pracy...
Miłego dnia wszystkim życzę. PS nadal pada...
Od września w pracowni, do której chodzę na lepienie odpalają piece. Na blogu będzie chyba więcej ulepków niż smoothiesów, a przynajmniej się pojawią. A poniżej wspomnienie lata.Tuż przed przerwą wakacyjną udało mi się jeszcze wrzucić do pieca parę kwiatków. Oto dwa z nich. Z jednego powstała broszka. Reszta sprezentowana.
Dla ciekawych metody: ręczne lepienie z czarnej gliny bez szamotu. I wypał ok. 800 stopni, szkliwienie, II wypał ok. 1080 stopni - zółty efekt i marsowa czerwień, która baaardzo płynie, ale można mieszając z np. żółtym uzyskać ciekawe efekty.
Kończę, czas zbierać się do pracy...
Miłego dnia wszystkim życzę. PS nadal pada...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz