Moja pracownia, do której uczęszczam - ANGOBA z Ośrodka Kultury Ochoty - zorganizowała wypał raku... więc z dumą przyznam, że najbardziej było nas chyba widać i czuć :) Robiliśmy duuużo dymu.
Nie obyło się oczywiście bez moich ptasiorów. Oto kilka fotek z samego wypału raku.
Jeśli ktoś się nie orientuje, to kilka słów o raku... Ciekawie inny wypał raku naszej pracowni przedstawia i wyjaśnia Argillae.
Ja krótko:
- wcześniej wypalone na biskwit naczynia ponownie podgrzewa się w piecu do ok. 900 stopni. - trwa to ok. 20-30 minut.
- czerwone od gorąca prace wyciąga się szczypcami i przenosi do metalowego kubła z trocinami i gazetami, które od gorącej ceramiki od razu się zajmują ogniem. Ogień należy przydusić, aby powstało jak najwięcej dymu, dlatego pojemnik się zamyka.
- w kuble zachodzi reakcja redukcji - czyli dym wnika w glinę, a prace, które zostały pokryte specjalnym szkliwem do raku, które stopiło się w czasie podgrzania także redukuje się tlenków metalu, do tlenków niższej wartości lub samego metalu. Stąd w efekcie raku metaliczny połysk, a spękania to szok termiczny z powodu gwałtownej zmiany temp.
To dlatego prace do raku muszą być ulepione z bardziej wytrzymałej gliny szamotowej.
Ja zaryzykowałam i ptasiory były z gliny bez szamotu i na szczęście nie pękły.
Glina, bez względu czy była biała, czerwona czy brązowa w wyniku raku staję się czarna. Miejsca pokryte szkliwem w zależności jakie ono było odkrywają piękne kolory, metal lub inne dziwne efekty.
Inna moja praca z raku to koty z czerwonej gliny - bez szkliw lub cukierniczka z elementami szkliwionymi. A tu piękne prace raku od Argillae.
W następnym poście ciąg dalszy - trochę prac w "ładniejszej" odsłonie - po oczyszczeniu z trocin i spalenizny.
Było niesamowicie, wspaniale! Cały dzień tam spędziłam :) Zdjęcia wyglądają jak fotorelacja z wybuchu wulkanu w Pompejach :D :D A ptaszory z pewnością będą świetne.
OdpowiedzUsuńA na 1. zdjęciu są chyba moje dwie miski (te na II planie).
Pozdrawiam sąsiadkę z Pragi!!!!
Ceramiczne pozdrowienia
OdpowiedzUsuń