niedziela, 12 czerwca 2011

RAKU na 7. Warszawskich Spotkaniach Ceramicznych

Żałuję bardzo, że w tym roku tak rzadko pojawiałam się w pracowni, co można było także odczuć na blogu... no ale czego się nie robi dla nowej pracy :) A jakby tego było mało po wczorajszych 7. Warszawskich Spotkaniach Ceramicznych nabrałam jeszcze więcej inspiracji i ... wyrzutów sumienia. Chciałabym zrobić tyyyyle rzeczy :) Kotłuje mi się w głowie parę pomysłów, a przerwa wakacyjna w pracowni zbliża się wielkimi krokami. Niestety.

Moja pracownia, do której uczęszczam - ANGOBA z Ośrodka Kultury Ochoty - zorganizowała wypał raku... więc z dumą przyznam, że najbardziej było nas chyba widać i czuć :) Robiliśmy duuużo dymu. 
Nie obyło się oczywiście bez moich ptasiorów. Oto kilka fotek z samego wypału raku.

Jeśli ktoś się nie orientuje, to kilka słów o raku... Ciekawie inny wypał raku naszej pracowni przedstawia i wyjaśnia Argillae.

Ja krótko:
- wcześniej wypalone na biskwit naczynia ponownie podgrzewa się w piecu do ok. 900 stopni. - trwa to ok. 20-30 minut.
- czerwone od gorąca prace wyciąga się szczypcami i przenosi do metalowego kubła z trocinami i gazetami, które od gorącej ceramiki od razu się zajmują ogniem. Ogień należy przydusić, aby powstało jak najwięcej dymu, dlatego pojemnik się zamyka.

- w kuble zachodzi reakcja redukcji - czyli dym wnika w glinę, a prace, które zostały pokryte specjalnym szkliwem do raku, które stopiło się w czasie podgrzania także redukuje się tlenków metalu, do tlenków niższej wartości lub samego metalu. Stąd w efekcie raku metaliczny połysk, a spękania to szok termiczny z powodu gwałtownej zmiany temp. 

To dlatego prace do raku muszą być ulepione z bardziej wytrzymałej gliny szamotowej. 
Ja zaryzykowałam i ptasiory były z gliny bez szamotu i na szczęście nie pękły.


Glina, bez względu czy była biała, czerwona czy brązowa w wyniku raku staję się czarna. Miejsca pokryte szkliwem w zależności jakie ono było odkrywają piękne kolory, metal lub inne dziwne efekty. 
Inna moja praca z raku to koty z czerwonej gliny  - bez szkliw lub cukierniczka z elementami szkliwionymi. A tu piękne prace raku od Argillae. 






W następnym poście ciąg dalszy - trochę prac w "ładniejszej" odsłonie - po oczyszczeniu z trocin i spalenizny.





2 komentarze:

  1. Było niesamowicie, wspaniale! Cały dzień tam spędziłam :) Zdjęcia wyglądają jak fotorelacja z wybuchu wulkanu w Pompejach :D :D A ptaszory z pewnością będą świetne.
    A na 1. zdjęciu są chyba moje dwie miski (te na II planie).
    Pozdrawiam sąsiadkę z Pragi!!!!

    OdpowiedzUsuń