niedziela, 18 października 2009

kaki na sumatrze







To krótka opowieść o pysznym końcu. Jak to owoce kaki zakupione we francuskim dużym sklepie w znacznie większej dzielnicy Praga, w jeszcze większym mieście - kraju tego stolicy.

Otóż ta część historii nie jest długa - 4 owoce kaki - zwanego czasem szaronem, czy hebanowcem zakupione po cenie co najmniej okazyjnej, w miejscu wyżej wspomnianym, zabawiały się w miskach glinianych ręcznie przeze mnie lepionych. A że naczynia te szkliwione były kolorem o nazwie niczym z egzotycznych podróży, stąd zatem inspiracji do nazwania tego posta nabrałam :]

Kaki raz na misce sumatrowej, raz obok, ale w pojedynku z moją uwagą ostał się tylko jeden. Ciąg dalszy pysznej historii nastąpi...


PS miski z jasnej gliny lepione, jedna z odbitą serwetką, co moja babcia na szydełku dziergała. Ulepki później wypalone na 800 stopni i szkliwione szkliwem półmatowym zwanym SUMATRA - 1020-1080 stopni. Szkliwo o tyle ciekawe, że warto malować nim pędzlem, a nie natryskiwać, bo każda nierówna grubość, to minimalna różnica odcieni - im grubsze tym bardziej zielonkawo-niebieskie, jeśli cienko położone - brązowe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz