sobota, 5 grudnia 2009
kolory jesiennej zimy
Żeremie na rz. Mrodze.
Ktoś tu narozrabiał...
Koszmar niczym z lasu namorzynowego :] Jak to skomentował mąż: drzewo prosto z Kinga :]
Gorące południe i zimna północ...
Urzekające pasożyty. Widzicie te włoski? Kolory?! Natura jest niesamowita...
Mech.
Dzika róża - w sam raz na sok, czy dżem... ponoć najlepiej ją zrywać po pierwszych przymrozkach...
Święta tuż tuż, a śniegu ni widu ni słychu. Za zimnem nie przepadam, ale jak święta to czekam jednak na śnieg. Póki co można było wybrać się na dłuższy spacer.
Na szczęście nad rzeką Mrogą znalazła się "knajpka" z herbatą i pyszną szarlotką. Po małej rozgrzewce można było wrócić do domu. A po drodze... kolory jesiennej zimy, chuby, sprawki bobrów, zalew na rzece, gdzie uwielbiałam chodzić jako nastolatka (rany! jak to brzmi, ale prawda taka, że to było już jakiś czas temu) i gdzie lubię chodzić, gdy tylko mam okazję wyrwać się z gwaru miasta.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz