środa, 2 grudnia 2009
złote ptaszyny
Nieraz mawiam, że ceramika bez ptasiora, to stracona ceramika - zawsze musi być ulepiony jakiś "dziobak". Nie zawsze się to udaje, ale jakieś choćby najmniejsze miło ulepić. Nie wiem dlaczego... akurat ptaki. Nie będę dorabiać do tego jakiejś ideologii skąd się to wzięło - po prostu przyleciały...
Te małe złote ptaszyny, są przykładem kiedy to przegrywa się ze szkliwem... Są ulepione z czarnej gliny, pokryte czarną angobą, która sprawia, że powierzchnia jest satynowa - wygląda jak glina, ale trochę "szlachetniej", a dzioby... no wlaśnie i tu jest ptak pogrzebany - miały być żółte, ale coś nie wyszło ze szkliwem i skończyło się na tym, że wszystko pokryłam złotem.
I jakoś wyglądają...
PS chyba będzie ciężki dzień :] jestem po koncercie...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz