piątek, 3 lipca 2009

Truskawkowe Pole... Forever!




Dzień bez smoothiesa, to dzień stracony! ...powiedzmy... Wczoraj nie zrobiłam żadnego koktajlu, ale za to zrobiłam racuszki cynamonowe (przepis i zdjęcia innym razem) i... lody czekoladowe. Wiem...kuszę :) Powiem więcej: Wyszły bardzo dobre!mimo, że jadłam je nie do końca jeszcze zmrożone. Przepis podam jak zrobię fajne zdjęcia-wczoraj nie miałam na to czasu.

Dziś Truskawkowe Pole Forever... bo za niczym mi się tak nie tęskni jak za truskawkami. Aż strach pomyśleć, że się niebawem skończą... :[ To chyba razem z malinami mój ulubiony owoc. Słodki, soczysty i rozpływający się w ustach. Po zimie i naszej paskudnej wiośnie, a raczej przedwiośniu, które od razu przechodzi w lato, wyczekuję pierwszych truskawek. Nie takich sztucznych, tylko prawdziwych, dojrzewających na polu. Po objedzeniu się samymi owocami zaczynam zwykle kombinacje typu: truskawko-ciastko, truskawko-ciasto, truskawko-koktajl. Tak było i tym razem.
Truskawkowe Pole jest radosne i słodkie niczym mały Pete, Ivan i John bawiący się w Woolton. Jest Armią Zbawienia dla mojego podniebienia. Niech Truskawkowe Pole żyje Forever! (0,5 kg zmrożonych truskawek, 1 szklanka soku ananasowego).

"Let me take you down,
cause Im going to Strawberry fields
Nothing is real And nothing to get hung about
Strawberry fields forever"







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz