niedziela, 21 lutego 2010

prosto z tubki...


Zatęskniło mi się za górami, więc je wycisnęłam prosto z tubki...
Efekt? Chyba się wstydzę pochwalić :)

Weekend minął "jak z bata strzelił". Był nowy film Polańskiego, kolejni LOSTowi przyjaciele... eh i oto rozpoczęła się seria mojego nałogu - nowe odcinki prosto z USA. Dr. House idzie tymczasem w odstawkę - sezon 6 obejrzany. Teraz od wtorku do wtorku :]

PS po moich wypadach kanaryjskich mam postanowienie: uczę się hiszpańskiego. Zrobiłam pierwszy krok: zapisałam się na kurs. teraz trzymać kciuki, aby wytrwać i nie siedzieć po godzinach w Królestwie Posępnego Czerepu, bo z lekcji nici...

1 komentarz:

  1. Cudownie! Trzymam kciuki za wytrwałość, bo to piękny język. Sama żałuję, że niewiele pamiętam i pozostaje mi jedynie słuchanie. Nawet polityków ;o)

    OdpowiedzUsuń