A oto wypatrzony dachowiec... hmm... kominowiec :]
Kociaków ciąg dalszy - nie mogłam się oprzeć...
Tutaj inna staromiejska knajpka... ciekawe co szef kuchni poleca?
A a;propos smaków Estonii, to nie mogłam Wam nie pokazać tej uroczej doniczki w jednej z restauracji... :p
Domek z łakociami.
Czekoladziarnia na Starym Mieście.
Marcepanowe łakocie uformowane w... myszki :] i ... kanapki ze śledziem i jajkiem... Dla każdego coś dobrego :] ...tak z rana do kawy ;p
Kawiarniana kicia...
Po prostu Latte w Tallinie... Kafejka urocza - niemalże moja wymarzona. Stoliki stoją w słońcu, w donicach kwiaty, własnej roboty kubki, filiżanki i talerzyki, pracownia ceramiczna.... Można wygrzewać się na ławeczce, jak tamtejszy kociak i popijać kawkę... Do kawki nie było co prawda tradycyjnego sernika z kminkiem, ale tort wiedeński też był ok :]
Będąc w Helsinkach nie sposób nie zrobić sobie wycieczki do Tallina. Promy kursują bardzo często, a samo miasto kusi urokliwą Starówką i marcepanowymi smakołykami. Szczerze, byłam ciekawa tego miasta - zastanawiałam jakie może być - czy bardziej fińskie czy rosyjskie? Chyba bardziej to pierwsze, mimo, że od wyzwolenia nie minęło jedno pokolenie. Więcej słów napiszę już z Polski. Chciałam "na gorąco" podzielić się kilkoma zdjęciami... trochę smaków i kociaków Tallinna... :]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz