
















To nowe miejsce moich rodziców, do których wybrałam się na weekend. Wysypu nie ma, ale trochę udało mi się znaleźć. Okolica bardzo ładna! Rzeka Pilica, przez las prowadzą ścieżki rowerowe. Fajnie byłoby się tam wybrać na dwóch kółkach, ale trochę to daleko.
Piękny dywan mchu usiany kapeluszami muchomorów i innych, na szczęście jadalnych grzybów. Później (po grzybach) wstąpiliśmy na rybkę do hodowli pstrągów, sumów i innych skrzelowatych...
Jeszcze gdy była rosa zapuściłam się w jakis zagajnik. Tylko się uflagałam :p i nic nie znalazlam oprócz skrzących się we wschodzącym słońcu pajęczyn... chociaż było miło dla oka... gorzej dla moich stóp ;p
PS jedno zdjęcie ze szczególną dedykacją - dla mojego męża, który tymczasem jest za granicą... To te grzybki w parze - miały złączone korzonki i kapelusze :) słodziaki.
Zaraz się zbieram do wawy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz